Przejdź do treści

Praktykowanie uważności z HD: Nauka bycia tu i teraz

Życie z chorobą Huntingtona nauczyło mnie wielu rzeczy, ale jedną z najważniejszych jest to, że obecność jest praktyką. Przed diagnozą nie zastanawiałem się zbytnio nad koncepcją uważności. Byłem zajęty planowaniem, robieniem, naciskaniem i reagowaniem, jak wielu z nas, próbując nadążyć za szybkim tempem życia. Ale kiedy HD wkroczyło w moje życie i wszystko zmieniło mój ruch, moją mowę, moją pamięć i moją tożsamość, stało się jasne, że nie mogę sobie pozwolić na życie przeszłością lub ciągły strach przed przyszłością. Uważność stała się czymś więcej niż tylko modnym hasłem. Stała się liną ratunkową.

Na początku idea uważności wydawała się nieosiągalna. Jak mogłam skupić się na chwili obecnej, gdy moje ciało często mnie zdradzało, gdy moje myśli szalały z niepokoju, a moje emocje były jak burza, której nie mogłam uspokoić? Ale dzięki próbom, cierpliwości i mnóstwu łaski zaczęłam odnajdywać swój własny rytm. Nauczyłam się, że uważność nie musi wyglądać idealnie, cicho czy spokojnie. Może być chaotyczna. Może zdarzyć się w środku złego dnia. Może zacząć się od jednego oddechu.

Jedną z pierwszych rzeczy, które sobie uświadomiłem, było to, że uważność nie polega na wymazywaniu dyskomfortu lub udawaniu, że HD nie istnieje. Chodzi o zauważanie tego, co jest, bez osądzania. Kiedy zacząłem siedzieć z tym, co czułem, zamiast uciekać od tego, odkryłem, że nawet jeśli niektóre odczucia były bolesne, nie były one trwałe. Czasami moja pląsawica jest bardziej widoczna. Czasami mój umysł jest zamglony lub mam niski poziom energii. Ale zamiast wpadać w spiralę wstydu lub frustracji, staram się delikatnie uświadamiać sobie te chwile. Przypominam sobie, że to nie ja jestem moimi objawami. To ja jestem ich świadkiem i przez nie oddycham.

Są chwile, kiedy tracę równowagę dosłownie i emocjonalnie. Miałem epizody, w których moje ruchy przyciągały niechcianą uwagę w miejscach publicznych. Moją początkową reakcją jest często skurczenie się, zniknięcie. Ale uważność pomogła mi odzyskać te chwile. Kiedy ćwiczę techniki uziemienia, staję się świadoma wsparcia pod moimi stopami, powietrza wchodzącego i wychodzącego z moich płuc oraz faktu, że jestem bezpieczna. Mogę nie mieć kontroli nad wszystkim, ale mogę być w relacji z tym, co dzieje się w moim ciele. Mogę mięknąć zamiast się napinać. Mogę oddychać zamiast się spinać.

Rozpoczęcie rutyny uważności nie było transformacją z dnia na dzień. Musiałam oduczyć się przekonania, że uważność musi być formalna lub sztywna. Zaczęłam od krótkich, prostych momentów: głębokiego oddychania podczas gotowania czajnika, zauważania kolorów nieba za oknem, zatrzymywania się przed reakcją na bodziec. Z czasem te mikromomenty połączyły się w coś stabilnego i kojącego. W niektóre dni spędzam pięć lub dziesięć minut z zamkniętymi oczami, cicho powtarzając uspokajającą frazę lub czując, jak mój oddech unosi się i opada. W inne dni uważność polega bardziej na byciu obecnym podczas rozciągania się lub uważnym słuchaniu rytmu moich kroków podczas chodzenia. Nie chodzi o to, jak długo i jak perfekcyjnie to robię, a bardziej o to, jak świadomie wracam do siebie.

Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak uważność zaczęła przekształcać inne części mojego życia. Moje relacje stały się bardziej spójne, ponieważ słuchałam z większą cierpliwością. Mój niepokój zaczął ustępować nie dlatego, że zmieniły się moje okoliczności, ale dlatego, że uczyłam się nie zmagać z każdą myślą. A co być może najważniejsze, przestałam walczyć z samą sobą. Jest tak wiele wewnętrznej presji, aby "trzymać się razem" lub "pozostać silnym", gdy żyjesz z przewlekłą chorobą. Uważność zaprosiła mnie do bycia miękką, ludzką i pogodzenia się z tym, gdzie jestem w każdej chwili.

Osobom ze społeczności HD, które są ciekawe uważności, ale nie są pewne, od czego zacząć, chcę powiedzieć jedno: nie musisz być mnichem ani ekspertem od medytacji. Nie potrzebujesz ciszy, świec ani specjalnych poduszek. Potrzebujesz tylko chęci. Pierwszy krok może być tak prosty, jak zauważenie oddechu w tej chwili lub umieszczenie dłoni na sercu i wyszeptanie: "Jestem tutaj". To wszystko. To wystarczy.

W niektóre dni zapominasz. Wpadniesz w zmartwienie lub frustrację. Będziesz osądzać siebie za to, że nie jesteś bardziej "zen". Ale uważność uczy nas, że każda chwila jest nowym początkiem. Nie ma doskonałej praktyki, jest tylko powrót. Za każdym razem, gdy zdecydujesz się zatrzymać, obserwować bez osądzania, oddychać ze współczuciem, ćwiczysz.

Życie z HD oznacza nawigowanie w niepewności. Oznacza życie ze smutkiem, zmianami i złożonością. Ale uważność przypomina mi, że nawet pośród tego wszystkiego, mogę znaleźć spokój w małych kieszonkach. Mogę wybrać sposób, w jaki odnoszę się do mojej rzeczywistości. Mogę spotkać się ze sobą z życzliwością zamiast krytyki. A to jest dla mnie formą wzmocnienia.

Uważność niczego mi nie "wyleczyła". Ale pomogła mi powrócić do tego, kim jestem, pod objawami, pod hałasem. Dała mi narzędzia do pozostania uziemionym, skoncentrowanym i swobodniejszym we własnej skórze. Każdego dnia przypomina mi, że ta chwila jest warta mojej uwagi. Że jestem warta własnej troski.

Jeśli więc zastanawiasz się, czy możliwe jest odnalezienie spokoju żyjąc z chorobą Huntingtona, mam nadzieję, że ta kolumna da ci trochę nadziei. Nie musisz czekać, aż burza minie. Możesz odnaleźć spokój w jej oku. Jeden oddech na raz.

O Tanicie Allen

Tanita Allen jest oddaną orędowniczką choroby Huntingtona. Jest autorką swojego bardzo pracochłonnego pamiętnika "We Exist". Jest także autorką wyróżnioną w Forbes, magazynie Brain and Life, prowadziła liczne podcasty i działalność rzeczniczą, a także prowadzi blog, który odzwierciedla jej najlepsze życie z chorobą przewlekłą thrivewithtanita.com. Możesz również zapoznać się z jej felietonami na Huntington's Disease News

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pl_PLPolish