Przejdź do treści

Mechanizmy radzenia sobie

Niezłomny duch: Podróż Nichole z chorobą Huntingtona

Tonya

Wprowadzenie:

W świecie, w którym odporność często triumfuje nad przeciwnościami losu, historia Nichole jest świadectwem niezłomnego ludzkiego ducha. Nichole, u której w 2020 roku zdiagnozowano chorobę Huntingtona, stanęła w obliczu wielu wyzwań na swojej drodze. Jednak jej niezachwiana determinacja i pasja do życia nadal inspirują ludzi wokół niej. Ten artykuł zagłębia się w osobistą podróż Nichole, rzucając światło na jej doświadczenia, przeszkody, z którymi się boryka, oraz głęboki wpływ jej dzieł sztuki.

Życie pełne miłości i odporności:

Podróż Nichole rozpoczęła się w 1973 roku, kiedy urodziła się w kochającej rodzinie. Dorastając z czterema braćmi i jedną siostrą, doświadczyła więzi rodzeństwa, które później stały się filarem siły w jej walce z chorobą Huntingtona. Jej matka, mieszkająca w Springdale w Arkansas, była stałym źródłem miłości i wsparcia przez całe życie Nichole.

Życie na nowo zdefiniowane:

W 2005 r. Nichole rozpoczęła nowy rozdział, kiedy wymieniła śluby ze swoim ukochanym mężem, Scottem. Razem zbudowali życie pełne miłości i śmiechu. Umiejętności Nichole jako mistrza oprawiania obrazów w Dallas w Teksasie pozwoliły jej tchnąć życie w cenne dzieła sztuki, przywracając ich piękno, aby inni mogli je docenić. Jej poświęcenie i kunszt przyniosły jej reputację w branży, pozostawiając niezatarty ślad na każdym dziele, którego dotknęła.

Nieprzewidziane wyzwanie:

W 2020 roku życie Nichole przybrało nieprzewidziany obrót, gdy zdiagnozowano u niej chorobę Huntingtona. To postępujące zaburzenie neurologiczne stanowiło nowy zestaw wyzwań, grożąc przyćmieniem żywego ducha, który tak długo definiował Nichole. Nie pozwoliła jednak, by to choroba ją zdefiniowała.

Sztuka jako wyraz nadziei:

W najciemniejszych momentach swojej podróży Nichole znalazła ukojenie i siłę w swojej twórczości. Z każdym pociągnięciem pędzla przelewała swoje emocje na płótno, tworząc hipnotyzujące dzieła, które promieniowały nadzieją i odpornością. Jej sztuka stała się potężnym medium do przekazywania swoich doświadczeń, inspirując innych do odważnego stawiania czoła przeciwnościom losu.

Siła wsparcia:

Podróż Nichole nie byłaby możliwa bez niezachwianego wsparcia jej rodziny, przyjaciół i społeczności związanej z chorobą Huntingtona. Ich wspólna siła i zachęta popychają ją do przodu, przypominając jej, że nie jest sama w swojej walce. Razem stworzyli sieć miłości, zrozumienia i wsparcia.

Kształtowanie dziedzictwa:

Podczas gdy Nichole nadal radzi sobie z wyzwaniami związanymi z chorobą Huntingtona, jej dziedzictwo już nabiera kształtu. Poprzez swoją twórczość artystyczną pozostawia ona niezatarty ślad na świecie, przypominając nam, że nawet w najtrudniejszych okolicznościach może pojawić się piękno i siła. Jej historia służy jako inspiracja dla innych, zachęcając ich do podjęcia własnej podróży z odpornością i niezachwianą determinacją.

Wnioski:

Historia Nichole jest świadectwem zdolności ludzkiego ducha do pokonywania przeciwności losu. Jej podróż z chorobą Huntingtona nie tylko wzmocniła jej własną determinację, ale także wpłynęła na życie niezliczonych osób wokół niej. Poprzez swoją sztukę i niezachwianą determinację Nichole nadal inspiruje i rozpala nadzieję w sercach wszystkich, którzy spotykają się z jej historią. Niech jej dziedzictwo służy jako przypomnienie, że w każdym wyzwaniu tkwi potencjał niezwykłej odporności i niezachwianej siły.

Żałoba nigdy się nie kończy... Ale się zmienia

Dronma

Moje radzenie sobie zaczęło się w momencie, gdy usłyszałam, że u mojej mamy zdiagnozowano chorobę przekazaną przez jej ojca (mojego dziadka), którego nie znałam. Była to wiadomość, której żadne kilkunastoletnie dziecko nie mogło łatwo przetworzyć. Moja reakcja była połączeniem szoku, strachu przed nieznanym i wszystkimi konsekwencjami, które miały nastąpić. Reakcja mojej siostry była podobna, ale wyrażałyśmy swoje reakcje w różny sposób. To był początek mojego radzenia sobie z chorobą, która miała pochłonąć następne kilkadziesiąt lat mojego życia, opiekowania się matką i siostrą w średnim wieku.

Zostałem zmuszony do bycia opiekunem mojej matki, jednocześnie kończąc szkołę średnią, pracując i rozpoczynając studia. Wzięłam na siebie wiele obowiązków, dorastając w domu z jednym rodzicem i zmagając się ze wszystkimi trudnościami. Moje umiejętności radzenia sobie wyrażały się w aspiracjach i determinacji, by ukończyć szkołę i zdobyć doświadczenie zawodowe. Pochłaniało to większość mojej przepustowości podczas radzenia sobie z trudną rzeczywistością. Historia ta powtórzyła się dla mnie w połowie życia i może trwać dalej...

Radzenie sobie jest interesującym tematem, ponieważ dopiero w refleksji po latach opieki i żałoby jestem w stanie zatrzymać się i pomyśleć o tej podróży. Wszystko powiedziawszy, radzeniu sobie towarzyszy smutek, którego możemy nawet nie być świadomi, że przetwarzamy go dopiero znacznie później, długo po tym, jak jesteśmy w środku wielu wymagań dotyczących naszych emocji i czasu "robienia" zamiast "bycia".

Jest to początek rozmowy i mile widziane są opinie innych osób, na które dzielenie się swoją historią może mieć bezpośredni lub pośredni wpływ. Myślę, że radzenie sobie zaczyna się od refleksji nad doświadczeniem, które ostatecznie "akceptujemy" jako część naszej ścieżki życiowej i objawień.

Nigdy nie jest za późno, aby zmniejszyć stres, nadać priorytet dbaniu o siebie i odkryć inspirację. Zaczęłam od natury i cytatów.

"Żal nigdy się nie kończy... Ale się zmienia. To przejście, a nie miejsce, w którym pozostaje. Smutek nie jest oznaką słabości ani braku wiary. Jest ceną miłości. -AUTOR NIEZNANY"

Pozwalam mojemu umysłowi błądzić, by sam się rozwikłał

Tara

Prawdopodobnie jak większość osób czytających tego bloga, wiele dni sprawia, że czuję się jakbym żył w mrocznym cieniu rzucanym przez chorobę Huntingtona. Kiedy czuję ten cień nad głową, staram się go kontrolować, wykonując różne czynności, a wybór zależy od tego, jak bardzo czuję potrzebę otrząśnięcia się, by poczuć się lepiej.

Czasami potrzebuję tylko szybszego podrywu, więc puszczam jeden z moich ulubionych utworów Pink, śpiewam i tańczę po domu - Blow Me One Last Kiss jest jednym z moich ulubionych. Kiedyś byłem biegaczem długodystansowym i był to świetny sposób na odprężenie umysłu. Teraz chodzę na długie spacery - bez muzyki, po prostu pozwalam mojemu umysłowi wędrować, aby się rozwikłać.

Kolorowanki są dobrym sposobem na przestawienie mojego mózgu na inne tory i powstrzymanie skupiania się na negatywnych myślach, podobnie jak obejrzenie 5-minutowego klipu komediowego na YouTube. Uwielbiam skecze z Saturday Night Live, idealne do śmiechu i pomagające mi się uspokoić.

A czasami po prostu muszę się wygadać. Rozmawiam więc na czacie wideo ze starym przyjacielem. Przyjacielem, który zna moją rodzinę, tych, którzy odeszli i tych, którzy walczą z HD. Mogę porozmawiać o tym, co dzieje się w mojej głowie i nie czuć się w żaden sposób oceniana, ponieważ znają moją rodzinę i troszczą się o nas wszystkich.

Wspieranie HD jako sposób radzenia sobie z chorobą

Kathleen Langley

Patrząc z perspektywy czasu, moje mechanizmy radzenia sobie zaczęły się prawdopodobnie w dniu, w którym moja matka powiedziała mi, że choroba, na którą zmarł mój ojciec, nazywała się chorobą Huntingtona. Powiedziałam jej, że myślę o kolejnym dziecku. Poprosiła mnie, żebym usiadła, bo musi mi coś powiedzieć. Według mamy tamtego dnia postanowili nie mówić mi dokładnie, na co chorował lub zmarł mój tata, ponieważ miałam już dzieci i nie chcieli mnie niepotrzebnie martwić, skoro nic nie mogłam na to poradzić. Testy nie były wtedy dostępne, więc martwiłabym się o swoje dzieci, tak jak ona.
W czasie, gdy moi rodzice mieli dzieci, szczegóły dotyczące choroby i śmierci mojej babci były pobieżne, a mnie i mojemu rodzeństwu nic nie powiedziano o jej odejściu, kiedy byłem jeszcze dzieckiem i wychowano nas, abyśmy nie zadawali pytań, i chociaż byłem ciekawskim dzieckiem, nie wiedziałem nic więcej niż to, że była dobrą krawcową, zanim zachorowała. Czytaj więcej...

pl_PLPolish